W ostatnich tygodniach urzędnicy G7 aktywnie negocjowali możliwą konfiskatę około 300 miliardów dolarów zamrożonych rosyjskich aktywów państwowych. Według Financial Times, decyzja ta jest uważana za radykalny krok, który może otworzyć nowy rozdział w wojnie finansowej Zachodu przeciwko Moskwie.

Zauważono, że wykorzystanie rosyjskich aktywów może stać się alternatywnym źródłem finansowania dla Ukrainy, zwłaszcza biorąc pod uwagę spodziewane znaczne koszty powojennej odbudowy. Jednak do niedawna rządy krajów G7 powstrzymywały się od takiego kroku, obawiając się możliwej utraty zaufania zagranicznych inwestorów.

Stany Zjednoczone nigdy publicznie nie poparły pomysłu konfiskaty, ale w ostatnich tygodniach zajęły bardziej asertywne stanowisko. W komitetach G7 przedstawiciele Waszyngtonu argumentowali, że istnieje legalna ścieżka konfiskaty rosyjskich aktywów, która jest zgodna z prawem międzynarodowym.

"Członkowie G7 i inne kraje dotknięte działaniami Rosji mogą podjąć konfiskatę rosyjskich suwerennych aktywów jako środek zaradczy, aby wpłynąć na Rosję, aby powstrzymała swoją agresję" - powiedział rząd USA w dokumencie dyskusyjnym udostępnionym dziennikarzom.

Urzędnik rządu USA powiedział gazecie, że Waszyngton jest zaangażowany w intensywne negocjacje w sprawie wykorzystania rosyjskich aktywów państwowych i wierzy, że decyzja może zostać podjęta w krótkim czasie. Istnieją spekulacje, że dyskusja może odbyć się na spotkaniu przywódców G7, które zbiega się z drugą rocznicą pełnej inwazji Rosji na Ukrainę.

Według Financial Times, apele o wykorzystanie rosyjskich aktywów stają się coraz wyraźniejsze, ponieważ pojawiły się pęknięcia w konsensusie politycznym w sprawie zapewnienia Ukrainie dodatkowego finansowania. Pakiety pomocowe USA i UE o wartości 60 mld USD i 50 mld EUR nie zostały jeszcze zatwierdzone.

Brytyjski minister spraw zagranicznych David Cameron wyraził przekonanie, że istnieje "legalny sposób" konfiskaty rosyjskich aktywów i nie wykluczył możliwości podjęcia wspólnych działań ze Stanami Zjednoczonymi, jeśli nie uda się przekonać innych sojuszników z grupy G7.

"Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych środków" - powiedział.